Poseł Józef Sack, przedstawiciel Centralnego Komitetu Żydów w Polsce w trakcie przemówienia.
Fragmenty przemówienia posła Józef Sacka:
„Z nieukojoną żałobą, z odżywającym od nowa koszmarem wspomnień najpotworniejszych ze zmorą jakowąś, dławiącą piersi w fizycznym niemal uchwycie, stanęliśmy na tym terenie, zroszonym krwią milionów, my, przedstawiciele mizernych szczątków narodu nieszczęsnego, który nie tylko w męce nie do opisania i torturze plugawiącej społeczeństwo, ale i w walce jedynej i bezprzykładnej nie o życie lecz o godność narodu, o wartość człowieka, ofiarę krwi złożył sześciu z góra milionów istnień. Mówię jako członek narodu, który największą złożył daninę krwi, jako członek tragicznego żydowskiego narodu, którego męczarnie z niczym innym w dziejach ludzkości porównać się nie dadzą. Tu, w Oświęcimiu, w komorach gazowych zginęły miliony Żydów, których jedynym przestępstwem było to, że byli Żydami... Miliony Żydów zginęły śmiercią odrębną, żydowską, wyosobnioną w swym bolesnym wybraństwie w Treblince, w Sobiborze, Bełżcu, Majdanku… Tu w oświęcimskiej kaźni zmieszały się ich popioły z popiołami najlepszych synów Polski, Związku Radzieckiego, Czech, Jugosławii, Francji, Norwegii i wielu innych. Niechże to będzie symbolem, niechże i stąd potomni wyciągną naukę, niechże z tej zmieszanej krwi i prochów, z tej wspólnoty heroizmu i męczeństwa zrodzi się miłość powszechna ludów, świadoma i nieustępliwa walka o wolność powszechną ludów, zrównanie w twórczej pracy dla ludzkości, postępu, człowieka z człowiekiem takie, by pojęcie wyższości i niższości rasowej czy plemiennej stało się pojęciem, w pogardzie powszechnej będącym, pojęciem przeklętym”.
Źródło: Henryk Rachman, Na polach śmierci, „Opinia”, nr 20, 30 VI 1947, s. 4.
Fragment przemówienia rabina dr. Kahane:
W dużych i małych miasteczkach czci ludność chrześcijańska swych zmarłych, sypiąc na groby kwiaty i paląc wysoki płomień świec żałobnych. Chylą się nad tymi mogiłami sztandary, chóry śpiewają pienia żałobne. My Żydzi mamy mogiły porozrzucane jak polne kamienie. Dziś w dniu otwarcia muzeum, które przypada na dzień sobotni, nie możemy nawet zmarłym naszym zaśpiewać pieśni żałobnej, „El male rachamim [hebr. Boże pełen miłosierdzia]”, gdyż tradycja soboty nam to zakazuje. Chcielibyśmy jednak, by ta manifestacja i te modły skromne były cementem zespalającym resztki narodu żydowskiego z polskim i stały się pomostem zgodliwego współżycia.
Źródło: Henryk Rachman, Na polach śmierci, „Opinia”, nr 20, 30 VI 1947, s. 4.