[…] W dniu 19 lipca 1943 roku zbudowano przed kuchnią więzienną, wzdłuż ulicy obozowej, szubienicę. Była to długa szyna zawieszona na dwóch wkopanych w ziemię słupach. Gdy ustawiono nas między blokami i w ulicy obozowej do apelu wieczornego, szubienica była już gotowa. Z szyny zwisało 12 postronków, pod którymi ustawione były stołki. Po zakończeniu przeprowadzanych w tym dniu bardzo szybko formalności apelowych, przyprowadzono pod szubienicę Woźniaka, Sikorskiego, Skrzetuskiego, Marcisza, Stawińskiego, Wojtygę, Kulikowskiego, Gancarza, Ohrta, Foltańskiego, Rajzera i Rapacza i ustawiono ich od strony kuchni, twarzą do placu apelowego tak, że przed oczyma mieli oni szubienicę i postronki. Wszyscy byli ubrani w drelichy bez bielizny i mieli ręce skute w tył. Następnie polecono im wejść na stołki, stojące pod pętlami i, o ile pamiętam, dwaj więźniowie sprowadzeni w tym celu również z bunkra założyli skazańcom postronki na szyję. Ceremonii tej przyglądała się grupa oficerów SS z komendantem Hössem i Lagerführerem na czele. Wszystkie straże obozowe były wzmocnione. […] Höss wystąpił z otaczającej go grupy w towarzystwie dolmetschera [tłumacza] i zaczął czytać wyrok. […]
Höss nie dokończył jednak odczytywania wyroku, ponieważ Skrzetuski, który stał pierwszy z brzegu, wykopał spod siebie stołek i zawisł. Na ten widok esesmani w rangach oficerskich, stojący w grupie Hössa podbiegli do skazańców i wyrwali stołki, na których byli oni wsparci. Po egzekucji Höss i esesmani z jego otoczenia odeszli, a nam polecono rozejść się na bloki. […].