A- A+

OBÓZ ROMSKI W OCZACH ESESMANÓW

ROMOWIE W KL AUSCHWITZ

ROMOWIE W KL AUSCHWITZ

OBÓZ ROMSKI W OCZACH ESESMANÓW

Pierwszy komendant obozu Auschwitz Rudolf Höss napisał po zakończeniu wojny wspomnienia, w których także wspominał Romów osadzonych w obozie Birkenau. Jednak jego przekaz ma charakter bezrefleksyjnej analizy wydarzeń, bez ukazania jego osobistego zaangażowania i odpowiedzialności za los Romów w obozie. Zapewne taki był cel Hössa, pisał bowiem swoją autobiografię, przebywając w polskim więzieniu, gdzie oczekiwał na proces.


Podobny charakter mają wspomnienia Pery Broada, szefa wydziału politycznego w Birkenau do spraw Romów. Choć jego odpowiedzialność służbowa była znacznie mniejsza, on także utrzymał ton pobieżnej relacji, bez pokazania swojej funkcji podczas zagłady Romów. Napisał swoje wspomnienia także po wojnie, chcąc w ten sposób uzyskać alibi w oczach wymiaru sprawiedliwości.

Pery Broad ubrany w cywilne ubranie – w trzech pozach: bokiem, na wprost i z ukosa.

Źródło: APMA-B

Pery Broad, SS-Rottenführer, był szefem wydziału politycznego w Birkenau do spraw Romów. W napisanych po wojnie wspomnieniach bezrefleksyjnie opisywał los Romów w obozie, całkowicie pomijając swoją odpowiedzialność.

Fragment relacji Pery'ego Broada:

W programie wyniszczenia realizowanym przez Trzecią Rzeszę byli jednakże nie tylko Żydzi i narody Wschodu, ale również Cyganie, którzy «powinni być usunięci z Europy jako małowartościowa rasa». W lutym 1943 roku komendant Oświęcimia otrzymał dalekopis z urzędu V Głównego Bezpieczeństwa Rzeszy figurującego pod nazwą: Urząd Policji Kryminalnej Rzeszy. W piśmie tym zapowiadano przybycie wielu tysięcy Cyganów. W dalekopisie podkreślono, że Cyganów «nie należy chwilowo traktować jak Żydów».


[…] Umieszczono ich na odcinku obozu Birkenau, w obozie cygańskim. Szczegółowe rozkazy nadeszły potem w marcu w formie listów – ekspresów z czerwoną obwódką. Wynikało z nich, że na rozkaz Reichsführera należy wszystkich Cyganów «bez względu na to, w jakim stopniu są mieszańcami» sprowadzić do pracy w obozach koncentracyjnych. Wyjątek mieli stanowić tylko ci Cyganie i cygańscy mieszańcy, którzy posiadali stałe miejsce zamieszkania, żyli dopasowani społecznie i mieli stały stosunek do pracy. Ale ta klauzula istniała tylko na papierze i nigdzie nie była przestrzegana. Ponieważ właśnie tych Cyganów najłatwiej było ująć, dlatego też stanowili oni największy procent osadzonych w obozie. Dziewczęta, zatrudnione w jednostkach Wehrmachtu jako stenotypistki, robotnicy z OT, uczniowie z konserwatoriów i inni ludzie, posiadający solidną egzystencję i pracujący uczciwie przez całe lata, znaleźli się nagle w obozie koncentracyjnym z ostrzyżonymi włosami, wytatuowanym numerem więźniarskim i w niebiesko-białym pasiaku. Ale nie dość na tym, szaleństwo zataczało dalsze kręgi. Sprowadzono wprost z frontu setki żołnierzy, którzy nawet nie wiedzieli o tym, że są mieszańcami cygańskimi, kazano im zdjąć mundury i dostarczono do obozu koncentracyjnego tylko dlatego, że mieli dwanaście albo jeszcze mniej procent cygańskiej krwi. Z dnia na dzień uznawano odznaczonych Żelaznym Krzyżem i innymi odznakami męstwa za «aspołecznych» i osadzono za drutami kolczastymi Oświęcimia. To nie powinno mieć miejsca, gdyby wykonywano tajne rozkazy. Mieszańców cygańskich, którzy zdobyli w tej wojnie zasługi jako żołnierze, miano oszczędzić, nie dostarczać ich do obozów, o ile wyrażą gotowość poddania się sterylizacji. Ale większości wcale o to nie pytano, lecz po prostu aresztowano ich. Wszystkim wmawiano, że jadą do cygańskiej wsi. Pisma napływające w sprawach cygańskich z Urzędu Policji Kryminalnej Rzeszy i z «Centrali Rzeszy do zwalczania plagi cygaństwa» podpisane były przez radcę kryminalnego Otto, dr. Rittera i Bohlhoffa.


Około 16 tys. Cyganów przetransportowano do Oświęcimia. Już po kilku miesiącach więcej niż jedna trzecia z nich padła ofiarą epidemii tyfusu plamistego. Chciano Cyganów zniszczyć, ale wedle wszelkiego prawdopodobieństwa przestraszono się w Berlinie własnej odwagi i długo zwlekano z ostatecznym rozstrzygnięciem. W lipcu 1944 roku zapadła decyzja. Himmler rozkazał, by wszyscy zdolni do pracy pozostali w obozach, a resztę należało zagazować. Rozdzielono rodziny. Przeznaczeni do pracy mieszańcy nie usłyszeli już nigdy nic o swych rodzicach i dzieciach, ani ich nie zobaczyli. Taka akcja przeciwko Cyganom – to było już zbyt wiele nawet dla niektórych esesmanów z Oświęcimia. Spotykali znajomych ze swych miejscowości rodzinnych i nie mogli zrozumieć, czemu wypróbowani i doskonali żołnierze, bez najmniejszego przewinienia, tylko ze względu na ich właściwości, mieli być wzięci do obozu, w dodatku bez nadziei zwolnienia. W poszczególnych, specjalnie drastycznych przypadkach, stojących w sprzeczności z rozkazami, kierowano podania do Centrali Rzeszy o zwolnienie danego osobnika, wskazując w jak najbardziej oględnej formie na sprzeczność między rozkazem a wykonaniem. Ale policja kryminalna, starając się nie przyznawać do posunięć sprzecznych z zarządzeniami, odrzucała te podania.


W poszczególnych przypadkach, gdy chodziło o ludzi posiadających wysokie odznaczenia, wyrażano zgodę na ich zwolnienie, jednakże pod warunkiem, że poddadzą się sterylizacji. Ale niemal nikogo nie można było do tego namówić, ponieważ zbyt znane były metody sterylizacji Instytutu Higieny. Coś niecoś przesiąkało o niezliczonych śmiertelnych ofiarach spośród obiektów doświadczalnych. Inni dobrowolnie rezygnowali ze zwolnienia, ponieważ chciano ich żony i dzieci zatrzymać w obozie, bądź też dlatego, że tuż przed doręczeniem im zwolnienia sprowadzono do obozu koncentracyjnego ich żyjące dotychczas na wolności rodziny.

Źródło: Oświęcim w oczach SS. Rudolf Höss, Pery Broad, Johann Paul Kremer, Oświęcim 2001, s. 126-128.

Zdjęcie portretowe Rudolfa Hössa ze słuchawkami na uszach wykonane w trakcie procesu przed Najwyższym Trybunałem Narodowym w Warszawie. Mina poważna, wzrok skierowany w bok.

Źródło: APMA-B

Rudolf Höss, SS-Obersturmbannführer, komendant obozu Auschwitz. Kierował obozem od momentu jego powstania do końca 1943 roku. Za jego komendantury obóz został rozbudowany i przekształcony w największy ośrodek zagłady Żydów w czasie II wojny światowej.

Fragment relacji Rudolfa Hössa:

Nie potrafię powiedzieć, ilu Cyganów lub mieszańców znajdowało się w Oświęcimiu. Wiem tylko, iż zapełniali całkowicie odcinek obozu przeznaczony dla 10 tys. więźniów. Ogólne warunki panujące w obozie w Brzezince nie nadawały się do urządzenia obozu rodzinnego. Nie było odpowiednich warunków pozwalających na zatrzymanie Cyganów choćby do końca wojny. Nie było możliwości zapewniania właściwego odżywiania dla dzieci, mimo iż przez pewien czas powołując się na rozkaz Reichsführera SS, oszukiwałem urzędy wyżywieniowe i otrzymywałem żywność dla małych dzieci. Skończyło się to wkrótce, gdy Ministerstwo Wyżywienia odmówiło obozom koncentracyjnym jakichkolwiek przydziałów żywnościowych dla dzieci. […]


Do sierpnia 1944 roku pozostało w Oświęcimiu około 4 tys. Cyganów, którzy mieli iść do komór gazowych. Do ostatniej chwili nie wiedzieli, jaki los ich czeka. Zorientowali się dopiero wówczas, gdy poszczególnymi grupami musieli maszerować do 1. krematorium. Nie było łatwo wprowadzić ich do komór. Ja sam tego nie widziałem, ale Schwarzhuber opowiadał mi, że żadna likwidacja Żydów nie była dotychczas tak ciężka, jak tych Cyganów, szczególnie dla niego, ponieważ znał ich wszystkich dokładnie i pozostawał z nimi w dobrych stosunkach, oni zaś byli tak ufni jak dzieci.


Mimo ciężkich warunków większość Cyganów, jak mogłem się zorientować, nie cierpiała specjalnie psychicznie na skutek uwięzienia, jeśli pominąć fakt sparaliżowania ich popędu do wędrowania. Byli przyzwyczajeni do ciasnoty pomieszczeń, złych warunków higienicznych, częściowo również do niedostatecznego wyżywienia w ich dotychczasowym prymitywnym życiu. Nie brali również tragicznie chorób i wysokiej śmiertelności. W istocie swej pozostali nadal dziećmi, lekkomyślnymi w myśleniu i działaniu, chętnie się bawili, także i przy pracy, której nie traktowali zbyt poważnie. Starali się nawet w najgorszej sytuacji znaleźć dobre strony i byli optymistami.


Nie zauważyłem u Cyganów nigdy ponurych, pełnych nienawiści spojrzeń. Gdy się przychodziło do obozu, wychodzili natychmiast ze swych baraków, grali na instrumentach, kazali dzieciom tańczyć, pokazywali swoje zwykłe sztuczki. Był tam mały plac, na którym dzieci mogły się bawić do woli wszystkimi zabawkami. Gdy się do nich mówiło, odpowiadały swobodnie i ufnie, wypowiadały swoje różne życzenia. Miałem zawsze wrażenie, iż nie w pełni zdawały sobie sprawę ze swego uwięzienia.


W stosunkach między sobą byli bardzo wojowniczy. Powodowała to różnorodność szczepów i rodów, a poza tym gorąca cygańska krew, skora do kłótni. Wewnątrz poszczególnych rodów trzymali się razem i byli bardzo do siebie przywiązani. Gdy wybierano spośród nich zdolnych do pracy, co powodowało rozdzielanie rodzin, działy się wzruszające sceny, pełne cierpienia i łez. Uspokajali się jednak nieco i pocieszali, gdy mówiono, że później znów będą razem.


Przez pewien czas zdolni do pracy Cyganie przebywali w Oświęcimiu w obozie macierzystym. Robili oni wszystko, aby od czasu do czasu móc zobaczyć rodziny, choćby z daleka. Często musieliśmy podczas apelu szukać młodszych Cyganów, którzy z tęsknoty za swoimi rodzinami przekradali się chyłkiem do obozu cygańskiego.


[…] Byłoby rzeczą interesującą przyglądanie się ich życiu i zachowywaniu się, gdybym nie widział za tym przejmującego grozą rozkazu zniszczenia, o którym w Oświęcimiu do połowy 1944 roku prócz mnie wiedzieli jedynie lekarze. […].

Źródło: Autobiografia Rudolfa Hössa komendanta obozu oświęcimskiego, Kraków 2003, s. 87-90.

Zdjęcie portretowe Gerharda Palitzscha ubranego w mundur SS. Włosy gładko zaczesane do tyłu. Wzrok spokojny, skierowany w bok obiektywu.

Źródło: APMA-B

Gerhard Palitzsch, SS-Hauptscharführer, od czerwca do sierpnia 1943 roku był kierownikiem Zigeunerlager. Wcześniej pełnił funkcję Raportführera (podoficera raportowego) w obozie macierzystym. Charakteryzował się wyjątkową brutalnością i okrucieństwem wobec więźniów.

WYKAZ ESESMANÓW W OBOZIE ROMSKIM

SS-Oberscharführer Bruno Pfütze

SS-Untersturmführer Franz Hofmann

SS- Hauptscharführer Gerhard Palitzsch

SS-Oberscharführer Ludwig Plagge

SS-Hauptscharführer Friedrich Harder

SS-Oberscharführer Jakob Jochum

SS-Unterscharführer Reinhold Hartwecker

SS-Scharführer Hermann Buch

SS-Unterscharführer Georg Bonigut

SS-Lagerarzt (lekarz obozowy) Josef Mengele

SS-Obersturmführer Franz Lucas

SS-Hauptsturmführer Hans König

SS-Rottenführer Pery Broad – szef wydziału politycznego w Birkenau do spraw Romów

SS-Unterscharführer Gerhard Lachmann – pracował w Blockführerstube

SS-Unterscharführer Fritz Buntrock – ostatni Rapportführer w obozie romskim. Kierował jego likwidacją