A- A+

LUDOBÓJSTWO PO AUSCHWITZ

ŚWIAT PO HOLOKAUŚCIE

ŚWIAT PO HOLOKAUŚCIE

LUDOBÓJSTWO PO AUSCHWITZ

Wydaje się, że pamięć o Holokauście, o jego przyczynach, przebiegu i tragicznych konsekwencjach powinny uczulić ludzi na możliwość powtórzenia się zbrodni ludobójstwa. Wielu filozofów, socjologów, teologów różnych wyznań i religii uznało Zagładę za paradygmatyczne wydarzenie w dziejach. Porównano go do wypadku trzęsienia ziemi, tego pierwszego i najsilniejszego, po którym przychodzą wstrząsy następcze. Do nich zakwalifikowano zbrodnie ludobójstwa w Kambodży, Rwandzie i innych miejscach na świecie. Są nimi przejawy nienawiści etnicznej, rasowej czy religijnej przybierające postać czystek etnicznych w niedawnej wojnie na Bałkanach, w konfliktach plemiennych w Afryce czy Azji. Kosowo oraz wiele innych miejsc na świecie, potwierdzają te obawy i nie pozwalają zapomnieć o tamtej zbrodni.

Mapa ilustruje kraje, w których wydarzyły się ludobójstwa (Rwanda, Birma, Kambodża czy Bośnia) oraz liczne kraje afrykańskie, gdzie dokonały się masakry ludności.

Opracowanie graficzne: Leszek Nabiałek

Zbrodnie ludobójstwa i masakry ludności na świecie po II wojnie światowej (dane wg raportu Genocide Watch, 2012).

Daniel Jonah Goldhagen:

Setkom milionów ludzi grozi niebezpieczeństwo, że padną ofiarą ludobójstwa i związanych z nim aktów przemocy. Ludzie ci żyją pod rządami reżimów politycznych, które miały i nadal mają wrodzoną skłonność do popełniania masowych mordów. W niektórych krajach, na przykład w Sudanie, zabijanie trwa. W innych, jak choćby w Rwandzie, zabijano jeszcze niedawno. W jeszcze innych, między innymi w Kenii, groźba masowych mordów wydaje się realna – może nawet wisi w powietrzu. A w jeszcze innych, mimo że nie widać sygnałów ostrzegawczych wskazujących na bezpośrednie zagrożenie, masowe rzezie mogą pojawić się w każdej chwili.


Naszą epokę, czyli czas od początku XX wieku, nękały kolejne masowe mordy. Zdarzały się tak często i miały łącznie tak potężną siłę niszczycielską, że problem ludobójczego zabijania jest gorszy niż wojna. Do chwili obecnej narody i rządy na całym świecie zrobiły niewiele, by zapobiec masowemu mordowaniu ludzi lub by je powstrzymać. Dziś świat nie ma wyraźnie zamiaru położyć kresu tej największej pladze ludzkości. Dowody tej nieudolności są przytłaczające. Można je znaleźć w Tybecie, Korei Północnej, byłej Jugosławii, Iraku Saddama Husajna, Rwandzie, południowym Sudanie, Demokratycznej Republice Konga i Darfurze. Poszczególni ludzie, instytucje i rządy w każdym regionie świata – wszyscy mamy wybór.


Możemy trwać w zgubnym zaniedbaniu, na które składają się trzy elementy: unikanie trzeźwej oceny tego problemu i zrozumienia rzeczywistej natury ludobójstwa; unikanie przyznania, że możemy dużo skuteczniej bronić setek milionów ludzi i radykalnie zmniejszyć częstotliwość masowych mordów; oraz unikanie decyzji o podjęciu działania opartego na tej wiedzy.


Albo też możemy skupić się na te pladze; zrozumieć jej przyczyny, jej naturę i złożoność oraz jej zakres i systemowy charakter; następnie zaś, opierając się na tym zrozumieniu, precyzyjnie ukształtować instytucje i politykę, które ocalą niezliczoną liczbę ludzkich istnień, a także usunąć śmiertelne zagrożenie, w którego obliczu żyje tak wielu ludzi.


[…] Ludobójstwo zaczyna się w ludzkich umysłach. Pewnemu rodzajowi przywódców politycznych, a nawet wielu zwykłym ludziom łatwo przychodzi marzyć o wyplenieniu wroga spośród siebie lub z najbliższego sąsiedztwa albo o życiu w oczyszczonym społeczeństwie, wolnym od ludzkich zanieczyszczeń: społecznych, kulturowych i politycznych, w społeczeństwie radykalnie przemodelowanym zgodnie z jakimś obiecującym projektem. Jednak po to, by pojmować tego rodzaju cele jako realne możliwości, jako możliwości zasadne i wykonalne w kategoriach politycznych, do arsenału politycznego trzeba włączyć możliwości eliminacjolistyczne, a to wymaga istnienia w realnym świecie odpowiedniego kontekstu politycznego. Kontekst ten musi umożliwiać takie działanie i myślenie, musi czynić jedno i drugie wykonalnym. […]


Kolejne polityczne i ludzkie katastrofy naszych czasów pokazują, że polityka ludobójcza i eliminacjonistyczna rodzi się w umysłach zarówno przywódców, jak ich zwolenników, płynie z ich ust i porusza ich rękoma. Minione sto lat, najsilniej naznaczony masową zagładą i eliminacjonizmem okres w dziejach ludzkości, było świadkiem ludobójstwa, masowych wypędzeń, rozległych systemów obozowych i masowych gwałtów, które po raz pierwszy dotarły do świadomości całego świata, zwłaszcza do świadomości przywódców politycznych.

Źródło: Daniel Jonah Goldhagen, Wiek ludobójstwa, Kraków 2012, s. 11-12; 641-642.

Fragment z książki Manusa I. Midlarsky’ego:

Ludobójstwo i inne zbrodnie przeciwko ludzkości, takie jak czystki etniczne, mają pewne cechy wspólne. Najważniejsze jest to, że znacznie wyższe jest prawdopodobieństwo ich wystąpienia w czasie wojny niż w czasie pokoju. Wojna wiąże się z niepewnością, ponieważ jej wynik jest zwykle niepewny. Skoro niepewność powoduje odwoływanie się do wcześniejszej wiedzy lub pamięci, jak uczą ustalenia Bayesa, świeża historia strat urasta do roli głównego czynnika oddziałującego na proces podejmowania decyzji. Poczucie straty narasta i zlewa się w tendencje do ekstremizmu, zawarte w poszukiwaniu jedności oraz w kontynuacji masowych mordów. Nacisk na stratę stanowi behawioralną konsekwencję chaosu politycznego – czynnik, który jako krytyczny w przyczynianiu się do ludobójstwa rozpoznali badacze jak Robert Melson (1992) i Barbara Harff (2003). Chaos polityczny, czy to wewnętrzny, czy międzynarodowy, przynosi zwycięzców i pokonanych. Jak widzieliśmy, przegrani w konfliktach wcześniejszych lub właśnie trwających stają się najbardziej prawdopodobnymi sprawcami ludobójstwa. Strata to wyraźna i konkretnie mierzalna właściwość natury ludzkiej. […]


Jednocześnie jednak warunkiem koniecznym dopuszczenia się ludobójstwa jest podatność na atak ze strony grupy obciążonej rzeczywistym lub przypisywanym związkiem z państwem nieprzyjacielskim (np. pokrewieństwo etniczne). Dlatego więc nie każde doświadczenie straty przez państwo musi prowadzić do ludobójstwa. Ciągłość zabijania z wcześniejszymi przypadkami masakr, co stanowi o podatności na atak, jak również walidacja – dopuszczanie się mordów bez ponoszenia kary – podwyższają prawdopodobieństwo wystąpienia ludobójstwa. […]


Jako że ludobójstwo poczyna się w wojnie, siła wojskowa przeznaczona wyłącznie do interwencji w potencjalnych przypadkach ludobójstwa (Bauer 2002) może stanowić pomoc. Jeśli jednak potencjalny sprawca jest silnym mocarstwem, jak to miało miejsca w dwóch z trzech przypadków ludobójstwa tu analizowanych [Holokaust, ludobójstwo Ormian, ludobójstwo w Rwandzie], takie międzynarodowe siły mogą się okazać nieprzydatne. Organa sądownicze, takie jak Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości, powołany do życia w roku 1946, jednak bez mocy wykonawczej, miały niewielki wpływ na nawet przebieg ludobójstwa rwandyjskiego czy na działania typu ludobójczego w czystkach etnicznych w Bośni. Niedawno utworzony Międzynarodowy Trybunał Karny, który ma możliwość śledzenia i skazywania osób winnych działań kryminalnych definiowanych przez Statut Rzymski, może osiągnąć więcej, wciąż jednak nie może przeciwstawić się bezkarności największych krajów. […]


Z analitycznego punktu widzenia najważniejsza jest sytuacja kraju znajdującego się w obrębie sfery strat. Identyfikacja państw czy populacji, które doświadczyły niedawno strat na poziomie międzypaństwowym (czy też międzyetnicznym), szczególnie jeśli są to straty terytorialne, może być ważnym pierwszym krokiem wczesnego wykrywania potencjalnego ludobójstwa. Warunek krótkiego dystansu czasowego doznanych strat jest o tyle istotny, że reakcje emocjonalne są wciąż żywe, a (na razie) nie doszło do rekompensaty. Jeśli pamięć o stratach podtrzymywana jest w szkołach, powiedzmy wśród uchodźców, to postępowanie takie można zrównać z warunkiem bliskości czasowej.

Źródło: Manus I. Midlarsky, Ludobójstwo w XX wieku, Warszawa 2010, s. 321-332.