A- A+

EINSATZGRUPPEN – MASOWE MORDY NA WSCHODZIE

ENDLÖSUNG – ETAP BEZPOŚREDNI ZAGŁADY

ENDLÖSUNG – ETAP BEZPOŚREDNI ZAGŁADY

EINSATZGRUPPEN – MASOWE MORDY NA WSCHODZIE

Grupy specjalne policji i służby bezpieczeństwa powołane do wykonywania zadań specjalnych na zapleczu frontu. W skład Einsatzgruppen wchodzili: oficerowie, podoficerowie i szeregowi Waffen SS, SD, Gestapo, Kripo, motocykliści, pracownicy administracji i inni. Do ich zadań należała likwidacja lub dokonywanie aresztowań przeciwników Trzeciej Rzeszy, polskiej inteligencji i Żydów. Potem Einsatzgruppen działały także na terenie innych krajów, w tym głównie ZSRR, gdzie dokonywały masowych rozstrzeliwań ludności cywilnej, przede wszystkim Żydów, Romów i sowieckich komisarzy politycznych.

Na krótko przed agresją Niemiec na Związek Radziecki sformowane zostały cztery oddziały Einsatzgruppen (A, B, C i D). Miały one działać na froncie wschodnim na tyłach poszczególnych grup armii niemieckiej. Zadaniem każdego z nich było likwidowanie wrogów Rzeszy, do których zaliczeni zostali nie tylko komuniści, ale także Żydzi i Romowie (Cyganie). Najliczniejszą formacją była Einsatzgruppe A, licząca ok. 1000 funkcjonariuszy, która operowała w krajach bałtyckich (Litwa, Łotwa i Estonia). W środkowym odcinku frontu, tj. na Białorusi i w okolicy Smoleńska, działała grupa B. Pozostałe dwie grupy, C i D, operowały na południu frontu i objęły swoim zasięgiem centralną oraz północną Ukrainę, a także rejony Krymu i Kaukazu.


Einsatzgruppen zazwyczaj rozstrzeliwały Żydów w miejscu ich zamieszkania. Przed egzekucją często kazano ofiarom kopać własnoręcznie doły, w których następnie zakopywano ich ciała. Często do pomocy Einsatzgruppen kierowano bataliony policji, których funkcjonariusze rekrutowali się z członków Policji Porządkowej w Niemczech. Jednym z nich był 101. Policyjny Batalion Rezerwy z Hamburga, który swą działalność rozpoczął już w 1939 r. na ziemiach polskich. Pod koniec czerwca 1942 r. Batalion został przeniesiony do południowej części dystryktu lubelskiego, gdzie jego funkcjonariusze uczestniczyli w akcjach deportacyjnych Żydów do Treblinki. Dokonywali także mordowania okolicznej ludności żydowskiej.


Największe masowe mordy na Żydach dokonane zostały w Ponarach pod Wilnem, gdzie rozstrzelano około 65 tys., w Babim Jarze pod Kijowem, gdzie zamordowano ponad 33 tys., i w Forcie IX w Kownie, w którym zginęło 30 tys. Żydów. W dniach od 29 listopada do 8 grudnia 1941 r. w okolicach Rumbuli, nieopodal Rygi na Łotwie, wymordowano także 38 tys. Żydów z ryskiego getta oraz Żydów przywiezionych tam z Niemiec, Austrii, Czech i Moraw. Szacuje się, że w sumie z rąk Einzatzgruppen zginęło ok. 1 250 tys. Żydów zamieszkałych na terenach krajów nadbałtyckich, Białorusi i Ukrainy.

Relacja funkcjonariusza 101. Batalionu Policji na temat egzekucji Żydów w Józefowie koło Biłgoraja 13 lipca 1942 r.:

Major Wilhelm Trapp [dowódca batalionu] oświadczył, iż na miejscu, w którym się znajdujemy, mamy przeprowadzić masową egzekucję przez rozstrzelanie, i wyraźnie powiedział, iż ci, których mamy rozstrzelać, to Żydzi. W czasie wystąpienia polecił, żebyśmy pomyśleli o naszych żonach i dzieciach w ojczyźnie, które musiały znosić bombardowania lotnicze. Musimy szczególnie zachować w pamięci fakt, że wiele kobiet i dzieci straciło życie na skutek tych bombardowań. Myślenie o tych sprawach ułatwi nam wykonanie rozkazu w czasie nadchodzącej akcji. Major Trapp stwierdził, iż akcja ta nie jest w jego stylu, ale że otrzymał takie rozkazy od wyższego dowództwa. […]


Żydów tych przyprowadzono do lasu z polecenia sierżanta Steinmetza. My szliśmy z Żydami. Po przejściu dwustu metrów Steinmetz zarządził, by Żydzi położyli się rzędem obok siebie na ziemi. Chciałbym wspomnieć teraz, że były tam jedynie kobiety i dzieci. Dzieci miały mniej więcej po dwanaście lat… Musiałem zastrzelić starą, ponad sześćdziesięcioletnią kobietę. Pamiętam, jak powiedziała mi coś o tym, bym zrobił to szybko… Obok mnie był policjant Koch… Musiał zastrzelić małego chłopca w wieku około dwunastu lat. Powiedziano nam wyraźnie, by trzymać lufę pistoletu dwadzieścia centymetrów od głowy. Najwyraźniej Koch tak nie zrobił, gdyż zanim opuściliśmy miejsce egzekucji, inni koledzy śmiali się ze mnie, ponieważ kawałki mózgu dziecka zabrudziły mi rękaw i nadal tam były. Kiedy zapytałem, dlaczego się śmieje, Koch odparł, wskazując na mózg na moim rękawie: «To mózg mojego Żydka». Mówił to z wyraźną dumą…

Źródło: Daniel Jonah Goldhagen, Gorliwi kaci Hitlera. Zwyczajni Niemcy i Holocaust, Warszawa 1999, s. 196, 203.

Ćwiczenie:

  • W jaki sposób major Wilhelm Trapp zachęcał swoich funkcjonariuszy do udziału w egzekucji Żydów?
  • Co myślisz o takiej argumentacji?

Relacja niemieckiego inżyniera budowlanego Hermanna Friedricha Gräbe o masowych egzekucjach Żydów w Dubnie na Wołyniu 5 października 1942 r.

Gdy 5 października 1942 roku przybyłem do biura budowy w Dubnie mój majster Hubert Mönnikes, […] opowiedział mi, że w pobliżu budowy w trzech wielkich rowach, z których każdy miał długość 30 metrów i był głęboki na 3 metry, rozstrzeliwano Żydów z Dubna. Dziennie uśmiercano 1500 osób. Wszyscy żyjący jeszcze do czasów akcji w Dubnie Żydzi w liczbie około 5000 osób mieli być zlikwidowani.


W towarzystwie Mönnikesa pojechałem na budowę i w jej pobliżu ujrzałem wielkie nasypy. Każdy miał długość około 30 metrów i wysokość mniej więcej dwóch metrów. Przed nasypami stało kilka ciężarówek. Ludzie z tych ciężarówek byli poganiani przez uzbrojonych policjantów ukraińskich pod nadzorem esesmana. Policjanci na ciężarówkach stanowili straż i jeździli od rowu do rowu. Wszystkie ofiary nosiły na ubraniach z przodu i z tyłu żółtą oznakę żydowską.


Mönnikes i ja podeszliśmy do samych rowów. Nikt nam w tym nie przeszkadzał. W pewnym momencie usłyszałem oddawane w krótkich odstępach strzały karabinowe dochodzące zza jednego z tych nasypów. Ludzie, którzy schodzili z ciężarówek, mężczyźni, kobiety i dzieci w różnym wieku, musieli się rozbierać na rozkaz esesmana, który miał w ręku pejcz. W określonym miejscu kładli odzież posortowaną na buty, bieliznę i ubrania wierzchnie. Widziałem stos butów składający się z 800 do 1000 par, sterty bielizny i ubrań.

Bez płaczu i krzyku ci rozebrani ludzie stali dookoła, trzymając się w grupach rodzinnych, całowali się na pożegnanie i czekali na znak innego esesmana, który stał nad brzegiem dołu, także trzymając pejcz. Podczas 15 minut, gdy stałem w pobliżu, nie słyszałem ani jednej skargi lub prośby o litość. Obserwowałem rodzinę złożoną z ośmiu chyba osób, kobietę i mężczyznę w wieku pięćdziesięciu lat, ich dzieci, mniej więcej jednoroczne, ośmio– i dziesięcioletnie oraz dwie dorosłe córki w wieku 20–24 lata. Stara kobieta o śnieżnobiałych włosach trzymała na ręku roczne dziecko, nucąc mu coś i zabawiając. Dziecko śmiało się zadowolone. Rodzice przypatrywali się tej scenie ze łzami w oczach. Ojciec trzymał za rękę chłopca może dziesięcioletniego i cicho coś do niego mówił. Chłopcu łzy cisnęły się do oczu. Ojciec wskazał ręką na niebo, pogładził go po głowie i wydawał się coś mu tłumaczyć.


Nagle jeden z esesmanów stojących nad dołem krzyknął w stronę swego kolegi. Ten szybko odliczył dwadzieścia osób i kazał im się ustawić za wałem rozkopanej ziemi. Rodzina, o której wspomniałem, znajdowała się między nimi. Pamiętam doskonale smukłą, czarnowłosą dziewczynę, która, mijając mnie, rzekła wskazując na siebie: «Mam dwadzieścia trzy lata.»


Obszedłem wówczas usypisko ziemi i stanąłem nad ogromnym grobem. Ludzie leżeli pokotem jeden przy drugim, poukładani warstwami, tak że widać było tylko ich głowy. Ramiona prawie wszystkich skąpane były we krwi broczącej z czaszek. Niektórzy z rozstrzelanych dawali jeszcze znaki życia. Kilku z nich wznosiło swe ramiona i ruszało głową na znak, że są żywi. Głęboki dół był już w dwóch trzecich zapełniony ciałami. Moim zdaniem znajdowało się w nim około tysiąca zwłok. Rozejrzałem się, aby zobaczyć tego, który rozstrzeliwał tych ludzi. Był to esesman. Siedział na krawędzi po wyższej stronie rowu ze spuszczonymi nogami. Na kolanach trzymał pistolet maszynowy i palił papierosa.


Rozebrani do naga ludzie schodzili kilka kroków w dół po stopniach wyżłobionych w gliniastej ścianie rowu i stąpając po głowach leżących tam ofiar, kierowali się ku miejscu, które wskazał im esesman. Potem kładli się na ciałach zabitych i rannych. Niektórzy ściskali serdecznie żyjących i coś im szeptem mówili. Potem usłyszałem strzały. Spojrzałem w dół i zobaczyłem drgające jeszcze ciała i inne już nieruchome, leżące na zwłokach ludzi rozstrzelanych przed nimi.


Zbliżała się już następna grupa. Zeszli w dół do rowu, położyli się na ciałach dopiero co rozstrzelanych i też zostali zabici. Gdy wracając okrążyłem nasyp, ujrzałem nowy transport, który właśnie przybył. Tym razem były to osoby chore i słabowite. Nadzy ludzie rozbierali jakąś starą, przeraźliwie chudą kobietę, którą podtrzymywały inne osoby. Widocznie kobieta ta była sparaliżowana. Nadzy ludzie przenieśli ją poza nasyp. Odszedłem wraz z Mönnikkesem i wróciłem samochodem do Dubna.

Źródło: Joe J. Heydecker, Johannes Leeb, Proces w Norymberdze, Warszawa 2006, s. 379–380.

Ćwiczenie:

  • Zastanów się, w jaki sposób w relacji zostali przedstawieni sprawcy, a w jaki ofiary. Na tej podstawie oceń stosunek Hermanna Friedricha Gräbe do świadkowania egzekucji Żydów.

Do końca 1942 r. Einsatzgruppen A, B, C i D wymordowały wg raportów ok. 737 tys. Żydów. Raul Hilberg szacuje, że liczba żydowskich ofiar operacji „Barbarossa” mogła wynieść około 1,3 mln osób. (Na podstawie: Richard Rhodes, Mistrzowie śmierci. Einsatzgruppen, s. 371-372, Warszawa 2007).