A- A+

KONTAKTY Z WIĘŹNIAMI

KOBIETY W KL AUSCHWITZ

KOBIETY W KL AUSCHWITZ

KONTAKTY Z WIĘŹNIAMI

W obozie obowiązywała ścisła segregacja płciowa. Więźniarki były izolowane od więźniów, nie miały możliwości swobodnego przechodzenia do obozu męskiego. Również wstęp mężczyzn na FKL był kontrolowany i uzasadniony jedynie koniecznością wykonania jakichś specjalistycznych prac, zwykle budowlanych lub remontowych (stolarze, cieśle, instalatorzy itp.).


Więźniarki pracowały obok lub z mężczyznami w niektórych komandach budowlanych (np. na placu budowy szpitala SS – Truppenlazaret) i specjalistycznych (np. w obozowym biurze budowlanym oraz w placówkach związanych z funkcjonowaniem obozu, w przypadku których niezbędny był kontakt między obozem kobiecym i męskim (np. pracownice administracji obozowej, niektórych magazynów, paczkarni itp.). Zdarzało się także, że więźniarki prowadzono do obozu męskiego w celu przeprowadzenia jakichś procedur, których nie realizowano w Birkenau (np. wykonanie fotografii do ewidencji, zrobienie prześwietlenia rentgenowskiego w szpitalu obozowym). Czasami to więźniarki w ramach pracy przechodziły na teren obozu męskiego (np. zatrudnione przy rolwadze, tj. drewnianym wozie, którym m.in. wywożono odpadki z obozu) lub kontaktowały się z więźniami bezpośrednio przez druty oddzielające poszczególne odcinki obozu Birkenau. 


Kontakty te służyły przekazywaniu rozmaitych artykułów, leków, pożywienia i odzieży, wymiany grypsów i informacji o sytuacji w obozie i poza nim. 

[…] przez długi czas nie wiedziałyśmy z mamą nic o ojcu i bracie. Pewnego dnia przyszła kapo i oznajmiła:


– Potrzebuję kilku kobiet, najlepiej takich, które mają synów, bo będzie możliwość ich zobaczyć.


Mama od razu się zgłosiła. Za drutami było dużo chłopców, panował chaos, każda kobieta starała się znaleźć swoich bliskich. Wszystkie dopytywały o synów, ojców, braci, przyjaciół. Ktoś ich widział? Czy ktoś o nich słyszał? Trudno było w takim tłumie kogoś odnaleźć. Nagle wśród dziesiątków głosów mama usłyszała głos mojego brata. Rozejrzała się gorączkowo i go zobaczyła. Serce ścisnęły matczyna miłość i radość, że Jacek żyje. 

Źródło: Urszula Koperska, [w:] Dziewczęta z Auschwitz, Warszawa 2018, s. 53.

Gdy trafiła do nas [do paczkarni] paczka, której adresatem był mężczyzna, odnosiłyśmy ją do głównego obozu. Pewnego razu, kiedy niosłam paczuszkę, spotkałam mojego dawnego sąsiada, teraz pracownika paczkarni w Auschwitz I. Tak nawiązaliśmy „współpracę”. Gdy obóz męski chciał się z nami skontaktować lub przekazać nam jakąś informacje, ich dział paczkarni specjalnie wrzucał nam przesyłkę, którą musiałyśmy odnieść. Był to pretekst, aby się spotkać. Innym sposobem na kontakt z męskim obozem było zepsucie czegoś, na przykład dachu lub koi. Wtedy nasza blokowa była zmuszona, by zawołać mężczyznę z obozu macierzystego do naprawy. Dzięki temu mogłyśmy pozyskiwać informacje lub je przekazywać. 

Źródło: Walentyna Nikodem, [w:] Dziewczęta z Auschwitz, Warszawa 2018, s. 278-279.

Kontakt z więźniami był szczególnie cenny dla więźniarek poszukujących informacji o mężach, synach lub ojcach przebywających w obozie męskim. W niektórych przypadkach udawało im się nawiązać kontakt za pośrednictwem grypsów lub nawet osobisty.


Zdarzało się także, że pomiędzy więźniami i więźniarkami, którzy poznali się w obozie, rodziło się uczucie, czego przykładem są opisane wcześniej losy uciekinierów Edwarda Galińskiego i Mali Zimetbaum oraz Jerzego Bieleckiego i Cyli Cybulskiej (w ob. Stawiskiej). W KL Auschwitz małżeństwo zawarli m.in. Alojzy Drzazga i Danuta Kwiatkowska oraz Mieczysław Pronobis i Irena Bereziuk.

Edward Galiński ubrany w pasiasty uniform więźniarski z numerem obozowym 531 – w pozie na wprost.
Uśmiechnięta Mala Zimetbaum ubrana w białą bluzkę.

Źródło: APMA-B

Edward Galiński (zdjęcie wykonane w obozie) i Mala Zimetbaum (zdjęcie wykonane przed deportacją do obozu).


Portret fotograficzny Jerzego Bieleckiego w ciemnym płaszczu i kapeluszu z papierosem w dłoni.
Fotografia portretowa Cyli Cybulskiej ubrana w białą bluzkę, włosy upięte z tyłu.

Źródło: APMA-B

Jerzy Bielecki (zdjęcie wykonane trzy miesiące po ucieczce z obozu) i Cyla Cybulska (zdjęcie wykonane w czerwcu 1945 r.).


[podczas pobytu na rewirze po operacji ręki – relacja z sanitariuszem, Abramem] Sanitariusz, dwudziestokilkuletni młody człowiek, robił sympatyczne wrażenie. Zdawało mi się, że jego niebieskie oczy patrzą na mnie życzliwie. […] Potem spytał, co mi jest. Jego łagodny głos i cisza tej poczekalni działały kojąco. […] 


A jednak lepiej się tutaj [na rewirze] czułam niż gdziekolwiek indziej w obozie. Tu miałam trochę spokoju. I jeszcze coś: życzliwość Abrama. […]


Biła z niego młodzieńczość i poczucie własnej siły, co mnie tak pociągało i co wydawało mi się wprost nierealne w tym obozie. W jego obecności, nawet kiedy kręcił się po naszym baraku, nie podchodząc do mnie, czułam się bezpieczna. Gdy był przy mnie, gdy siedział obok i rozmawiał ze mną, miałam wrażenie, że nie istnieje takie zło, przez którym on by mnie nie obronił.

Źródło: Halina Birenbaum, Nadzieja umiera ostatnia, Oświęcim 2018, s. 174-175, 177, 183.